Kolejna dawka fińskich osobliwości. Wygląda na to, że to temat-rzeka!
Kolejki po jedzenie
…i nie chodzi mi bynajmniej o kolejki w sklepach, tylko na imprezach. Gdyby w Polsce ktoś kazał gościom na weselu ustawiać się gęsiego po golonkę, wstyd byłby na całą wieś. Dla Finów jednak widok ludzi w strojach wieczorowych stojących w kolejce po obiad, niczym dzieci na stołówce w szkole podstawowej, to rzecz normalna. I mówię tu o wszystkich (mniej i bardziej oficjalnych) imprezach. Mnie samej zdarzyło się uczestniczyć w uroczystych przyjęciach z okazji obrony doktoratu (tak zwana karonkka; kobiety w wieczorowych, najczęściej czarnych, sukniach, mężczyźni we frakach lub garniturach) i nie mogłam się nadziwić tym długim, „eleganckim” kolejkom i gościom lawirującym z pełnymi talerzami pomiędzy ludźmi i stołami. Być może ten dziwny zwyczaj ma związek z niechęcią Finów do wchodzenia w interakcje w innymi ludźmi? W Polsce na imprezach zazwyczaj przychodzi taki moment, gdy człowiek musi powiedzieć coś w rodzaju: Przepraszam, czy mógłbyś podać mi ten półmisek z dewolajami? Finowie, żeby uniknąć takich stresujących sytuacji, stoją cicho w kolejce, a gdy przychodzi ich czas, biorą sobie na talerz co im się podoba i nikogo nie muszą o nic prosić. Ot co.
Salmiakki
Istnieją gorsze „słodycze” niż „anyżowe” czarne lukrecje. Są to lukrecje z dodatkiem chlorku amonu, czyli salmiakki, produkt w Finlandii lubiany i pożądany. Podobno można się do słono-kwaśnego smaku salmiaków przyzwyczaić, potwierdzić jednak nie mogę, bo dawno już się poddałam i omijam ten skandynawski „przysmak” z daleka. Salmiaki można dostać w przeróżnej postaci – od cukierków, poprzez lody, czekolady, a na wódce kończąc…
Karaoke
Karaoke w Finlandii cieszy się niesamowitą popularnością, co zawsze mnie dziwiło i zastanawiało. Bary z karaoke można w tym kraju znaleźć wszędzie, nawet w miejscach, gdzie łatwiej zobaczyć na ulicy renifera, niż człowieka. Skąd w skrytych i zdystansowanych Finach taki pociąg do sceny? Kiedyś trafiłam w internecie na artykuł, w którym pewien Fin starał się wytłumaczyć ten fenomen, oto fragment: My Finowie jesteśmy nieśmiali. Gdy idziemy do barów, nie rozmawiamy za dużo. To normalne. Nie czujemy się z tym źle. Tacy po prostu jesteśmy. Gdyby nie karaoke, do nikogo byśmy się nie odzywali. Może to właśnie sprawia karaoke – jednoczy ludzi. Karaoke to jedyny sposób na rozmowę z ludźmi, no chyba że ktoś jest bardzo pijany i stąd czerpie odwagę. Nie bardzo nawet wiem, jak to skomentować.
Fińskie tango
Pozostajemy w temacie muzyki. Wydawać by się mogło, że podobnie jak karaoke, również tango nie powinno pociągać zimnych Finów. Prawda wygląda jednak zupełnie inaczej – Finlandia to europejski kraj, w którym tango zdobyło największą popularność! Po II wojnie światowej prawie każdy przebój był tangiem, a ludzie ze wsi i z miast spotykali się na tanecznych imprezach, żeby oddawać się rytmom przybyłym z Ameryki Południowej. Oczywiście fińskie tango to nie jest tango argentyńskie, więc wyrzućcie z głów ogniste i zmysłowe obrazki. Jest ono przepełnione melancholią, smutkiem i tęsknotą, ale także nadzieją, a tancerze wykonują raczej oszczędne i spokojne ruchy. Jeśli macie ochotę posłuchać, polecam Järviradio.
Mämmi
O mämmi pisałam już przy okazji zwyczajów wielkanocnych w Finlandii, ale nie sposób nie wspomnieć o nim ponownie, gdy mowa o fińskich osobliwościach. Mämmi to tradycyjny, wielkanocny deser, w którego skład wchodzą między innymi słód, żyto, sól i skórka pomarańczy. Jeśli będąc w Finlandii, dostaniecie na talerzu coś, co wzbudzi u Was niebezpiecznie skojarzenia z produktem Waszego Azora, gdy miał poważne problemy z układem pokarmowym, nie wpadajcie w panikę – to tylko mämmi. Czy smakuje lepiej niż wygląda? Moim zdaniem nie, a jedyna zjadliwa opcja to mieszanka z lodami waniliowymi. (Pewnie zaraz podniosą się krzyki, że „Jak to! Mämmi jest pyszne”, ale nie wierzcie tym głosom – to na pewno ludzie, którzy mieszkają w Finlandii już trochę za długo…)
Kocham salmiakki! Czy ktoś wie, gdzie można je kupić w Polsce? Albo kto mógłby podesłać prosto z Finlandii? Zależy mi bardzo!
Dziękuję za wszelakie ciekawe info o Finlandii.
Podróżuję po Szwecji. Byłem tam wiele razy, lecz w tym roku wybieram się z dziećmi do Finlandii.
Nie ukrywam, że z uwagi na ostatnie dziwne ruchy migracyjne szukamy miejsc gdzie nieprzewidywanych „turystów” będzie jak najmniej. A że kochamy Skandynawię, ludzi i spokój wybór padł w końcu na Finlandię.
Niestety nie znam nikogo wśród moich znajomych, którzy poleciliby jakieś miejsca. Wszyscy mówią tylko miasta i miasta, a my unikamy miast.
Przeczytałem Twoje info o najciekawszych miejscach w Finlandii.
http://wswoimzywiole.blog.pl/2015/05/24/moje-ulubione-miejsca-w-finlandii-wpis-w-ramach-majowego-projektu-klubu-polki-na-obczyznie/
Proszę o podzielenie się jakimiś praktycznymi informacjami odnośnie kempingowania w Finlandii (pod namiotem). Jakieś ciekawe miasteczka/osady/pola namiotowe gdzie można poczuć się w miarę bezpiecznie w gronie ludzi, którzy podobnie podróżują (ja autem).
Oczywiście w co się wyposażyć ???
Najwięcej wrażeń dają nam miejsca odosobnione od ludzi, z piękną, dziewiczą naturą, bliskość rozbicia się tuż nad wodą (jeziora/morze), ale też takie gdzie można czuć się w miarę bezpiecznie.
Kempingowanie na dziko jest największa przygodą, z uwagi jednak na fakt, że jadę z dziećmi, z tą naturą muszę jakoś uważać. Proszę o opinię na temat kleszczy, wilków, niedźwiedzi, dzikich zwierząt czy są niebezpieczne i jak się można (legalnie) zabezpieczyć. No i najważniejsze … pogody w Finlandii (np. opady) w szczególności na północy gdzie się wybieram (Laponia) – temperatury, klimat latem, etc.
Ale się rozpisałem…..
Pozdrawiam
Tomek Bielsko-Biała
Ps. Proszę o niepublikowanie mojego emaila. Jeżeli możesz także odpisać bezpośrednio na skrzynkę, byłoby super.
Witam. Ja mieszkam w Finlandii od roku. Nie mam tak bogatego doświadczenia z Finami jak Ty, tam gdzie mieszkam, jest dużo Polaków i to raczej z Nimi się integrujemy. Jednak zgadzam się niemal w stu procentach z twoimi obserwacjami. Co do drzwi bez klamek raz musiałem wzywać dozorcę, bo zapomniałem kluczy. Domki z drewnem i paleniskami robią świetne wrażenie. Na fińską kuchnię spuściłbym zasłonę milczenia, zupa parówkowa, parówka zapiekana… ale można trafić dobrą kiełbasę na grilla, ja często kupuję w lidlu taką o nazwie kabanossi, czy coś w tym stylu. Języka uczy się moja żona, potwierdzamy, że trzeba zwracać uwagę na poprawną wymowę literek w słowach. Mój ulubiony przykład to silli (śledź) i siili (jeż). Zauważyłem, iż Finowie często robią się bardziej otwarci i rozmowni, kiedy okaże się, że jesteś z innego kraju, sobie nie mówią sobie nawet dzień dobry (żona pracowała z Finami jakiś czas), za to zawsze życzą sobie hyvää viikonloppua (miłego weekendu). Sauna to fenomen, nasze mieszkanie ma 47 metrów i saune. I oczywiście identyczny wystrój jak nasi sąsiedzi piętro wyżej. Mnie też uderzyła popularność karaoke w barach, biorąc pod uwagę milczkowatość Finów. Co do salmiakków to wódka jest jedyną lubianą przeze mnie ich formą. Mammi nie próbowałem, nie miałem odwagi. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za komentarz. Daj szansę mämmi, nie jest takie złe, trzeba tylko dodać śmietany i nie zwracać uwagi na wygląd. 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawe. Te kolejki zdziwiły mnie najbardziej. Już sobie wyobrażam u nas na wielskim weselu, gdzie jest 200 gości, stać 2 godziny w kolejce, haha. No ale co kraj, to obyczaj 🙂 Pozdrawiam.
Wtedy idzie się stołami. Jeden „stół” stoi w kolejce, kolejne czekają. Pozdrawiam! 🙂
Ja uwielbiam salmiakki. W Niemczech (jeżeli północne Niemcy traktować jako cały kraj) jest całkiem sporo różnych salmiakowych tworów. Nie wszystkie są tak słone jakby sobie tego życzyła. Jeszcze tylko salmiakki kossu bym spróbowała 😉
Mogłaś mówić, podesłałabym! A teraz to już za późno.