Przed Wami pięć kolejnych fińskich osobliwości i na tym na pewno się nie skończy. Chyba niewiele łączy Finów i Polaków (może upodobanie do mocniejszych trunków?), dlatego odkrywanie Finlandii jest dla mnie pasmem niespodzianek i chyba tak pozostanie jeszcze przez długi czas.
Język fiński
Fiński jest dziwny i trudny, i wcale nie chodzi mi o słowa typu minihyvinvointivalmennukset, które mój mózg trawi przez dziesięć minut zanim wypluje części składowe w podstawowych formach. Chodzi mi raczej o krótkie i na pozór niewinne słowa. Dajmy na to kuusi. Kuusi można przetłumaczyć jako „świerk”, „sześć” lub „twój księżyc”. Jakby tego było mało, wyrażenie kuusi palaa może mieć dziewięć różnych znaczeń, zaczynając od „świerk się pali” a kończąc na „twój księżyc powraca”. Tylko uważajcie, żebyście przypadkiem nie powiedzieli kusi zamiast kuusi, bo niektórzy mogą poczuć się niezręcznie. W takiej kłopotliwej sytuacji znalazł się ostatnio Bartek, który zawzięcie używał słowa kusijärvi, mając na myśli nazwę pewnego jeziora (järvi to jezioro). Ktoś w końcu mu delikatnie napomknął, że powinien raczej mówić kuusijärvi, bo chyba nie chodzi mu o (wybaczcie wulgaryzm) jezioro szczyn? Bardzo łatwo popełnić błąd tego typu; zdaje się, że ja sama niedawno popełniłam klasyczny błąd i zamiast „spotkam się z tobą” (minä tapaan sinut), powiedziałam „zabiję cię” (minä tapan sinut). „Wieje wiatr” to tuuli tuulee, co łatwo pomylić z tuli tulee, czyli „ogień nadchodzi” – słuchacze raczej nie byliby zachwyceni taką wiadomością. Druga dziwna rzecz związana z językiem fińskim (czy może raczej z samymi Finami) to sposób mówienia. Otóż Finowie potrafią mówić na wdechu. Joo (czyli „tak”) mówione podczas wdechu to standard i pojawia w rozmowach często, ale Finowie potrafią wymawiać w ten sposób także dłuższe kwestie, nawet całe zdania. Warto być tego świadomym, żeby czasem się nie pospieszyć i nie wezwać po próżnicy pogotowia (nie, to nie nagły atak straszliwych duszności, to tylko rozmowa o pogodzie…).
Poniższy obrazek pochodzi ze strony satwcomic.com.
Fińskie wnętrza
Czego jak czego, ale mieszkań to ja się tutaj naoglądałam. Generalnie rzecz biorąc, fińskie mieszkania są do siebie dość podobne. Najczęściej jasne, zawsze schludne i funkcjonalne. Trochę dekoracji, ale nie za dużo i nie za dziwnych. Przyczyn takiej jednorodności jest kilka. Po pierwsze, chyba większość mebli w fińskich domach pochodzi z Ikei. Sprzęty z Ikei są tanie, proste i monochromatyczne – czego można chcieć więcej? Zabawa w składanie i Szwecja w tle nie są w stanie zniechęcić mieszkańców Finlandii (ani mnie…) do Ikei. Drugim powodem są niewątpliwie remonty en masse, czyli jak wszyscy to wszyscy, i wszyscy tak samo. Nawet kolory płytek w łazienkach w całym bloku są jednakowe… Jeżeli większość mieszkańców twojego bloku zgodzi się na wymianę drzwi, to drzwi w całym bloku są wymieniane bez względu na to, czy cię na to w tym momencie stać, czy nie. Oczywiście model drzwi „do wyboru” jest jeden. Ponadto stałym elementem mieszkań są często białe szafy. Ostatnia kwestia to wspomniane dekoracje i dodatki. Część z nich pochodzi z Ikei czy Jyska, ale są też takie, które tylko tak wyglądają, a tak naprawdę mogą kosztować bardzo dużo i – co ważne – są fińskie. Wybór sklepów w Finlandii nie jest specjalnie szeroki, więc pożądanie Finów skupia się na kilku markach. Wśród nich są na przykład Marimekko czy Iittala. Uwielbieniem cieszą się także różnorakie twory zaprojektowane przez Eero Aarnio.
Sąsiedzi
Sąsiedzi to zło konieczne. Trzeba zaakceptować fakt, że istnieją, ale to wcale nie oznacza, że trzeba ich znać albo – co gorsza – z nimi rozmawiać. Kiedyś na lekcji fińskiego nauczycielka zapytała się nas, czy znamy swoich sąsiadów. Ani jedna osoba nie odpowiedziała twierdząco, a było nas ze dwa tuziny. Zdarza się jednak czasem, że człowiek z sąsiadem skontaktować się musi, bo dajmy na to, ten niegodziwiec postawił rower o pół metra za blisko wejścia do bloku, a tak przecież być nie może. Ordnung muss sein, Fin nie popuści. Rozmowa w takiej sytuacji oczywiście odpada, w końcu jesteśmy w Finlandii. Nie, gdy chcemy nawiązać kontakt z sąsiadem, piszemy do niego anonimowe liściki, które przyklejamy w widocznych miejscach (na przykład na rowerze) lub wrzucamy mu do skrzynki. Zdaję sobie jednak sprawę, że wyjątki się zdarzają i można trafić na bardziej otwartych sąsiadów. Ja sama teraz mam kilkoro mam takich, którzy mówią „cześć”, ale nie mieszkam z bloku, co być może ma jakieś znaczenie, bo mieszkając w blokach, nie znałam prawie nikogo.
Sauna
Sauna to jedyne fińskie słowo, które zyskało międzynarodową popularność i nikogo chyba nie zaskoczę, oznajmiając, że Finowie saunę lubią i korzystają z niej często. Być może jednak część z Was nie do końca zdaje sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Gdy szukałam małego mieszkania do wynajęcia, nierzadko natykałam się na oferty mieszkań z sauną. Mieszkanko mikroskopijne, człowiek, żeby otworzyć lodówkę, musi przesunąć szafę, ale sauna jest. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia, większość ludzi musi zadowolić się jedną sauną przypadającą na cały blok. Sauna w bloku! Ale na tym nie koniec. Wyjście do sauny (brakuje mi polskiego odpowiednika fińskiego czasownika saunoa) to standardowy punkt programu przeróżnych szkoleń, konferencji czy spotkań integracyjnych pracowników. Gdy udajemy się do sauny, nie wolno nam zapomnieć o piwie, którego konsumpcja jest ważnym elementem takiego wypadu. Oczywiście najfajniej jest zimą, gdy można się trochę schłodzić, wychodząc z sauny na dwór, a najlepiej kąpiąc się w przeręblu. Różnica stu stopni między temperaturą w saunie a tą na dworze podobno zapewnia najlepsze doznania. Ja fanatykiem sauny raczej nie jestem, chyba że bardzo zmarznę.
Mleko
Finowie piją dużo mleka. Często sięgają po mleko pozbawione laktozy, ponieważ wielu z nich jej nie toleruje. Picie dużych ilości mleka do każdego rodzaju jedzenia to fajny zwyczaj (czasem ja też się skuszę), chociaż muszę przyznać, że popijanie mlekiem kaszanki z żurawiną budzi we mnie pewien niepokój… Na zdjęciu obiad z mojej stołówki.
Wszystko to prawda, ale powiem Wam jeszcze ciekawostkę z tego roku 2017, że w Finlandii wszyscy którzy pracują muszą dodatkowo „przepracować ” 20 godzin bezpłatnie w ciągu roku!!! Nazywają to „kiku”. Rzekomo na poprawę wydajności w firmach i ogólnej kryzysowej sytuscji państwa. :))
Ha, ha! Fajny tekst! Mieszkam w Finlandii od 16 lat i to wszystko prawda. I prawda sa tez komentarze, ze „nieprawda”. Nie wszyscy ludzie sa w koncu tacy sami i duzo zalezy w jakim srodowisku sie obraca, w jakiej okolicy mieszka i czy ma sie 20 lat czy 50 :)). Dodam od siebie, ze Finowie maja taka sama opinie o Polakach jesli chodzi o alkohol. My podobno duzo pijemy! Moim zdaniem Finowie wcale tak duzo nie pija (ilosciowo), ale ze pija na glodniaka, nie zagryzaja, to upijaja sie w pol godziny. No i pija „w celu” upicia sie.
A jeszcze: oprocz dziwnych drzwi bez klamek, sa dziwne okna, ktorych nie mozna otworzyc, zeby wywietrzyc…A juz zupelnym przebojem jest fakt, ze ludzie, ktorzy mieszkaja na obrzezach miasta, praktycznie w lesie, w domkach jednorodzinnych, wyjezdzaja na lato do lasu, do domkow letniskowych…
Ha, zgadzam się, szczególnie z tą ostatnią obserwacją. Tak samo w przypadku Juhannusa – Finowie muszą wyjechać gdzieś do domku do lasu, nawet jeśli pogoda jest bardzo zła, albo sami mieszkają w lesie nad jeziorem! Mam wrażenie, że oni wszyscy i zawsze muszą robić to samo. 😉
Niedawno zagościłem w Finlandii, tu jest pięknie! Jestem bardzo ciekawy ich kultury
liściki.. fajna rzecz 🙂 zawsze to jakiś rodzaj komunikacji
Swietny wpis, usmialam sie serdecznie kiwajac glowa przy wszystkich kolejnych punktach- „moi” Finowie jak zywi!!! Pozdrawiam serdecznie z drugiego konca kontynentu!
Znowu ja 🙂 Zime, w tym roku, mamy cieplejsza niż w Polsce. Co mnie denerwuje u finów, przy jakiejkolwiek imprezie jedzenie jest wystawione na początku, później wszystko chowane i zostaje już tylko alkohol 😛
Pozdrawiam
Robert
Zauważyła Pani że finowie dosyć często sami siebie nie rozumieją 😛 Często jeden mówi a drugi na to – co??? i następuje dopiero tłumaczenie 😛 Sauna – fajna sprawa, mam w mieszkaniu:)
Sąsiad – znam jednego, pozostali na szczęście odpowiadają na pozdrowienie.Co mnie zdziwiło – inne podejście do małżeństwa i rozwodu. Mandat w zależności od pensji ( policjant wprowadza henkilötunnus i ma wyświetlone całe moje zarobki i gdzie pracuje – nie można nawet troszkę oszukać). Komisariat Policji otwarty jest tylko 2 dni w tygodniu ( nadmieniam że mieszkam w mieście), KELA ( taki polski ZUS) także 2 razy w tygodniu przez 4 godziny 😛 i co najfajniejsze nie ma kolejek a sprawę załatwisz w 5-10 minut. Odnośnie długich, fińskic wyrazów jest to zlepek kilku słów i tak najlepiej czytać – rozbijając je 😛
Pozdrawiam
Robert
Byłam na wakacjach w Finlandii przez dwa tygodnie u brata i powiem że zakochałam się w tym kraju. Z kilkoma pkt się zgadzam, szczególnie tymi o mieszkaniach, jedzeniu i języku. Aczkolwiek sąsiedzi odpowiadają na nasze „moj” (nie znam pisowni) i są bardzo sympatyczni cokolwiek w tym dziwnym narzeczu mówią. Mnie najbardziej zaskoczyły dwie rzeczy. Jazda zgodnie z przepisami 40 w mieście i na czymś co udaje autostradę 120 czy nawet 90 jeżeli jest ograniczenie-szok! Druga to zostawianie rowerów, walizek, torebek „bez opieki”. Wybraliśmy się nad jezioro i zostawiliśmy jeden plecak, przypomnieliśmy sobie o nim wieczorem i o dziwo nadal tam był i niczego nie brakowało. Następnego dnia bratowa zostawiła torebkę z portfelem, po dwóch godzinach słyszymy pukanie do drzwi – przybiegła pani z dwójką dzieci na rękach i przyniosła jej rzeczy. Nie rozumieliśmy ani słowa, ale przyniosła i się uśmiechnęła, poczęstowaliśmy ją krówkami i była tak strasznie zszokowana, że nie wiedziała co z tym zrobić. Finlandia jest cudna, już planuję kolejne wakacje, tym razem dłuższe.
Według mojego doświadczenia ogólna otwartość ludzi wobec sąsiadów zależy w dużej mierze od miasta. Mieszkałem długo w Helsinkach, gdzie moi sąsiedzi w różnych blokach byli prawie zawsze właśnie tacy, jak opisuje pani Natalia. Teraz mieszkam w Tampere i mam znacznie bardziej otwartych sąsiadów. Większość ich mówi mi przynajmniej „cześć” („moro” po tutejszemu), a dość często i coś więcej np. o pogodzie.
Oj mocno podkoloryzowany ten wpis 🙂
Tak się składa że pracuję w fińskiej firmie od 10 lat. Często wyjeżdzam do Finlandii na ok 1-miesięczne okresy. Z wieloma stereotypami przedstawionymi w tym artykule się nie zgadzam. Np nie ma czegoś takiego jak „sąsiad = zło”. Finowie (przynajmniej tych kilkudziesięciu których znam i u których bywam) są bardzo otwarci nie tylko na obcokrajowców (mnie 🙂 ) ale także na ludzi z sąsiedztwa. Mit z sauną jest też mocno przesadzony. Owszem sauny są popularne ale nieprawdą jest że Finowie tylko czekają by kogoś tam zaciągnąć. Jeśli wyjście do sauny jest w programie szkolenia czy jakiejś imprezy to bardziej dlatego, że Finowie spodziewają się że uczestnicy… spodziewają się że Finlandia no to musi być sauna 🙂
Co do j. fińskiego – pełna zgoda. Nauczenie się tego języka dla Polaka graniczy z cudem. Rozmawiałem z kilkoma Polakami mieszkającymi od parunastu lat w Finlandii. Z ich opowieści wynika że nauka języka może zabrać nawet 10 lat przy założeniu że mieszka się w Finlandii i nauka jest b. intensywna. Sam nawet nie próbowałem się go uczyć 🙂
Na swoją obronę powiem, że sama mieszkam w Finlandii, a także znam ludzi, którzy żyją tu od wielu, wielu lat, i każdy mój wpis jest z nimi konsultowany. Jeśli jest podkoloryzowany, to naprawdę w niewielkim stopniu. 🙂 Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!
Tutaj się nie zgodzę, finowie dosyć często zapraszają do sauny i tam odbywają się także przyjacielskie spotkania przy piwie 🙂 Nauka języka b,intensywna 10 lat???? Po przyjeździe tutaj zapisałem się ( z lekkim przymusem firmy w której pracuje) do fińskiej szkoły ( zajęcia 2 razy w tygodniu po 2 godziny) dodatkowo co sobotę uczyła mnie znajoma, także 2 godziny i nauczyłem się komunikatywnie porozumiewywać po około 3,5 roku, nie tylko ja ale także 11 polaków którzy chodzili ze mną do szkoły. I jakoś intensywnie się nie uczyłem 🙂
Pozdrawiam
Robert
Witam.
Czytając to wzięło mnie na wspomnienia….Byłem w Finlandii kilka razy i to po kilka miesięcy (najdłużej 8 miesięcy). Zjeździłem Finlandię od Helsinek aż po Inari. Wspaniały kraj, wspaniałe drogi i kapitalny klimat. Jeśli chodzi o sąsiadów i ich małomówność to kategorycznie się nie zgadzam. Zawsze trafiałem na bardzo rozmownych, otwartych ludzi.
To, że lubią się napić, święta racja i raczej szybko się upijają.
Ciekawostką jest to, iż rzeczywiście sauna jest integralną częścią życia Finów. Sauna to zdecydowanie codzienny rytuał. Według otrzymanych informacji, historycznie nawet porody odbywały się w saunie, a po śmierci zwłoki również były tam umieszczane.
Ponoć jedną z ciekawych odmian sauny, jest dymna. Goście siedzą w gorącym dymie dobywającym się z tlących (spalanych) liści drzew.
W jednej z podróży służbowych do Finlandii w przerwie na lunch spytano się nas czy chcemy iść na spacer po przepięknej okolicy czy może do… sauny :).
Według mnie widoczna jest oziębłość Finów w stosunku do nieznanych sobie osób. Wybitnie północne charaktery :). Nie zmienia to jednak faktu, iż nasi gospodarze byli nami zainteresowani i pomocni.
Z pewnością kraj godzien polecenia do turystycznych wojaży.
P.S. Zauważalne jest również w Finlandii wysokie spożycie cienkiej, lurowatej kawy :).
Warto także poruszając się samochodem radykalnie przestrzegać przepisów drogowych, w tym szczególnie dopuszczalnej prędkości.
Zgadzam się z Panem. Pozdrawiam!
Z tą sauną dymną to nieprawda. Nie siedzi się w dymie. W saunie takiej nie ma komina, dlatego piec (palenisko) pod kamieniami zadymia całą saunę. Po nagrzaniu kamieni i wygaszeniu paleniska sauna jest wietrzona. Sadza i zapach dymu pozostaje, ale nikt nie wędzi się w dymie.
Mieszkania w Finlandii są do siebie podobne (w jednym bloku) z prostego powodu. Mieszkania w Finlandii kupuje się w pełni wyposażone, tzn. z pełnym wyposażeniem kuchni, łazienki, podłogi w pokojach, itd. Trzeba tylko zainstalować swoje meble I można mieszkać. Przy kupnie mieszkania zwykle można wybierać wśród 2-3 możliwości wykończenia, ale zwykle nie różnią się miedzy sobą zbyt wieloma szczegółami. W nowych mieszkaniach sauna jest obowiązkowa, w starszym budownictwie zwykle jedna na klatce I wtedy rodziny zaznaczają na tablicy kiedy chcą z niej korzystać. Jeszcze jedno a propos sauny: w Finlandii do sauny chodzą całe rodziny (czyli mama, tata, córki, synowie) natomiast podczas np. konferencji oddzielnie chodzą do sauny Panowie I oddzielnie Panie. Finowie czasami żartują, że m.in. tym się różnią od Niemców
Jak byś mogła czegoś się dowiedzieć jak komentują wyrok trybunału stanu w sprawie sporu ktury wynikł na budowanej elektrowni jądrowej OL3.Czy coś mówią o tym wydarzeniu w tv i prasie.Jestem związany z Finnlandią prawie10 lat i zawsze bardzo chętnie do niej wracam,znam ich kulturę i jej tragiczne losy[wojna zimowa i jej oddani obrońcy jak SIMO Haya.]
Potwierdzam powyższe. Fajnie opisana fińska rzeczywistość. Miałem okazję mieszkać i studiować w Finlandii przez blisko 4 zimowe miesiące i był to wspaniały okres. Zaskakujących jest wiele rzeczy począwszy od ich języka (sami szukając głównego wejścia do uczelni zrobiliśmy sobie zdjęcie przy znaku z napisem Pääsisäänkäynti by później dowiedzieć się, że to właśnie drogowskaz do wejścia), sauny na uczelni, imprez pomocy społecznej, gdzie na darmową zupę udaje się niemal całe miasto, sauny w bloku, saneczek pchanych przez emerytów ułatwiających zakupy i poruszanie się. Fakt Finowie dużo piją, ale napici są spokojni. Potrafią też się rozbawić, ale wymaga to dużego nakładu pracy czasem międzynarodowej grupy, aby ich spięcia pękły. Niesamowite mają też imprezy studenckie ze śmiesznymi konkurso-zawodami gdy występują w swoich uczelnianych kombinezonach. Saunę z przeremblem pokochałem, świetna też jest siatkówka na śniegu przy 13 stopniach mrozu (ale trzeba nieco krew wspomóc środkiem przeciwzamarzającym). Urocze są budowle ze śniegu, jak tymczasowe hotele, czy kapliczki. Ogólnie kraj pozwala na zwolnienie tempa życia i wyluzowanie się a pozostawienie auta z kluczykami w środku i włączonym silnikiem żeby zimno nie było po powrocie z urzędu odbudowuje zaufanie do ludzi.
Niepojęte w finlandii żeby wejść do sauny w w majtkach lub z ręcznikiem
No i masz babo placek – Twój blog jest kolejnym blogiem, który mnie wciągnął, tylko kiedy znajdę czas, żeby moje ostatnie blogowe odkrycia czytać? Chyba zrezygnuję z pracy 😉 A tak na poważnie: jak w takim razie wygląda przyjaźń między Finami czy też z Finami. Istnieje takie zjawisko (odnoszę się do ich powściągliwości). Co do czasownika saunoa – to może neologizm „saunowanie”? A dlaczego Cię wywiało do Finlandii (dopiero zacznę się cofać wstecz i być może odkryję to sama, ale póki co – ciekawość mnie zżera :D) Pozdrowienia ze słonecznej (w tej chwili) Italii!
Natrafilam na bloga przez glowna strone onetu. Milo spotkac (chociazby wirtualnie) kolejna krajanke w tym zimnym kraju. Mieszkam tu na stale juz od 5 lat… zawsze musze sie zastanowic czy chce powiedziec juna, jano czy jono, tuli, tuuli czy tulli. Kiedys kolezanka zaprowadzajac syna do przedszkola powiedziala paniom minusta, hänellä on jalka zamiast nälkä 😉 Jezyk trudny, ale do ogarniecia. Pozdrawiam z Turku
Gratulujke Natalka bo zadko zdaza mi sie czytac blogi bo zazwyczaj sa bardzo nudne , Ty zas piszesz lekkim , przyjemnym jezykiem , opisujac nie zas obgadujac , daje Cu duzego +
Nie potrafię tego zrozumieć jak można nie znać swoich sąsiadów 🙂 Nie mówię tutaj o ciągłym spotykaniu się z nimi i rozmowach ale raz na jakiś czas to aż wypada zagadać i zapytać jak leci itp. 🙂
Elama on kaunista. Ale malego zabiegu propagandowego nie mogla sobie pani odmowic (bez GMO, bez pomyslunku..). Szkoda, ale rozumiem – biotechno.
Smutasy ci finowie tez niezli i bardzo skorzy do bojek po kilku glebszych, za to zupelnie nieumiejetnie sie bija i pija. Niesamowitym widokiem sa Helsinki czy Turku zima w piatek wieczorem, gdzie caly, ale doslownie caly narod jest pijany. Mlodziez i yuppi nie dziwia, ale schludne urzedniczki, biznesmeni pod krawatem etc, wszyscy sie podejrzanie kolysza. Zafascynowani Stanami, przerazeni Rosja. I ten jezyk.. – spiew wlasciwie, szczegolnie w ustach kobiet.
Legalisci do bolu. Na czerwonym nie przejda, chocby sygnalizacja sie zawiesila, ale przechodzacego poza przejsciem dla pieszych rozjada bez skrupulow. Przeciez byl w nieprzepisowej sytuacji :)))
arachnofobka (beznadziejny przypadek), biotechnolożka (z wykształcenia) oraz straszny zmarzluch.
chyba zmiarzlożka? zmarzlużka?, zmarzluszka?
zmarzlaczka, tak jak umarlaczka.
hmmm… a nie „zmarźluch” po prostu?? Tak, autokorekta poprawia na „zmarzluch” ale tego nawet nie da się wypowiedzieć… a jak ja to czytam to n i e r o z u m i e m 😉
A czy z przeciętnym Finem można swobodnie porozmawiać po szwedzku?
Nie, to zupelnie inne jezyki, natomiast pewien procent spolecznosci finskiej jest szwedzko-jezyczna, spotkalam sie z tym w Helsinkach, po prostu od urodzenia w ich domach mowi sie po szwedzku, finskiego ucza sie dopiero w szkole. Swoja droga fiński to piękny język, taki śpiewny 🙂
Z przeciętnym Finem swobodnie można porozmawiać po angielsku. Wydaje mi się, że po szwedzku większość Finów mówi, ale nie zawsze dobrze. Pozdrawiam!
Masz rację. Nauka drugiego krajowego języka, czyli szwedzkiego dla fińskojęzycznych i na odwrót, jest obowiązkowa u nas, więc większość nas mówi po szwedzkiemu obowiązkowemu.
Interesująco się u Ciebie czyta. 😉 Obiecuje wpadać, bo wciągnęło.
Może jako mieszkanka Norge powinnam również kilka nowości wciągnąć na posta w sensie zywczajów i obyczajów?
Serdeczności.
O matko, jedna literką w tę czy we wtę, przy wymowie to pewnie też nie jakaś kolosalna różnica – a tu takie różnice w znaczeniu słów? 🙂 Padłam ^^ Powiedz proszę- tak z ciekawości – co oznacza to dłuuuugie słowo, które umieściłaś na początku punktu pierwszego ;P
Ja mam sąsiadów baaardzo wścibskich więc chętnie nabyłabym takich fińskich 😉
„Minihyvinvointivalmennukset” to liczba mnoga od „minihyvinvointivalmennus”, które znaczy „wersja mini coachingu dobrobytu”, cokolwiek to ma być.
W fińskim podwójne litery oznaczą długie głoski. Jedyną różnicą między słowami „kusi” a „kuusi” jest długość samogłoski „u”. Dla Fina różnica jest oczywista, dla Polaka nie za bardzo. Z drugiej strony moja znajoma Finka nie potrafi wymawiać słowa „proszę”, wychodzi jej „prosię”. Sama w ogóle nie słyszy różnicy. Ja też miałem podobne kłopoty z wymową, gdy zacząłem się uczyć polskiego, choć słyszałem różnicę od razu.
Aż trudno sobie to wyobrazić, że wszyscy bez żadnego ale zgadzają się na te same drzwi:)
Mozna by powiedziec ze to taki zwyczaj 🙂 . W zeszlym roku na zebraniu lokatorow administrator zaproponowal nam : „skrzynki pocztowe sa juz stare (20 euro) mamy dla was nowe skrzynki (120 euro) co powiecie na wymiane….” ja tam do swojej skrzynki nic nie mam, chroni listy tak jak powinna wiec sie nie zgodzilem, na szczescie wiekszosc byla podobnego zdania 🙂
Bardzo ciekawy kraj, może kiedyś uda się go zobaczyć osobiście 🙂
To widzę, że język szwedzki jest dużo prostszy od fińskiego 🙂 Mam ogromny sentyment do Finlandii dzięki Muminkom – zarówno książkowym, jak i telewizyjnym – to bajka mojego dzieciństwa. Muminki to ambasadorowie Finlandii 🙂 marzy mi się podróż do miasteczka, gdzie stoi dom Muminków i można spotkać postacie z tej bajki – wg mnie dużo fajniejsze niż Disneyland.
Pozdrawiam,
Jeanne
http://www.kaiserin-sissi.blog.onet.pl
O proszę, jest i kolejna część dotyczaca zaskakujących rzeczy. Ha! Ale nie sądziłem, że język może być az takim problemem i że słowa mają aż tak wiele różnych znaczeń. No nieźle… Uczyłem się kiedyś szwedzkiego, ale tam chyba jest zupełnie inaczej. Szwedzki przypominał mi niemiecki i nie było tyyyky różnych znaczeń.
Uśmiałam się. Do Finlandii jeszcze jakoś nie dotarliśmy. Kojarzy mi się z rosyjską komedią zbudowaną na nieporozumieniach językowych (i piciu – wiadomo) oraz znajomą, którą poznaliśmy w Chorwacji – pochodzi z Czech i mnóstwo lat temu świadomie wyemigrowała do Finlandii, bo bardzo jej się podobał właśnie język. Też sporo różnych ciekawostek opowiadała przy okazji:)
Fajnie i profesjonalnie prowadzony blog, przede wszystkim nie nudny. Dużo ciekawych informacji.
Zapraszam do bezpłatnej promocji na mojej platformie. Rejestracja zajmie chwilkę.
Miałam jednego kolegę z Finlandii, eteryczny blondyn, właściwie sam przyznawał, że bez alkoholu jest towarzysko sparaliżowany. Więc jak to jest z alkoholami wśród Finów, bo słyszałam, że bardzo dużo piją. Proszę eksperta o zweryfikowanie mojej tezy.
Potwierdzam. 😉
Finowie pija duzo i czesto. Na co dzien preferuja picie piwa, ktore kupuja w specjalnych kartonowych walizkach. Sroda to dla nich mala sobota, a co sie z tym wiaze obowiazkowo wychodza do baru. W weekendy pija wszystko- od piwa po wodke, chociaz glowy do mocnych alkoholi nie maja. Co gorsza pijani robia sie bardzo agresywni. W Finlandii prawnie zabronione jest posiadanie jakiejkolwiek ilosci spirytusu w domu. Alkohole do 4,6%mocy mozna kupic w kazdym spozywczym sklepie, ale dopiero po 9 rano. Mocniejsze trunki tylko w monopolowych. Problem alkoholowy jest na tyle duzy, ze w zeszlym roku jedna z frakcji finskiego parlamentu starala sie przeforsowac zakaz sprzedazy jakiegokolwiek alkoholu w normalnych sklepach spozywczych. Na razie im sie nie udalo.
Haha ale się uśmiałam z tych pomyłek językowych! I to mówienie na wdechu..
Święta prawda! Może troszkę z tym umeblowaniem mieszkania jest inaczej bo odwiedzając miesięcznie około 100 mieszkań zauważyłam że fakt są podobne do siebie ale to jest zależne od wieku lokatora jak i zasobności portfela..za to zdjęcia młodzieży ( i nie tylko) w tych ich „kapitalnych” czapkach są zawsze i wszędzie na honorowym miejscu !:):):)
pozdrawiam
Taką czapkę każdy otrzymuje po zdaniu matury i pieczołowicie przechowuje ją przez całe życie. 1 Maja Finowie świętują początek wiosny (vappu) i wtedy wszyscy – starzy i młodzi zakładają te swoje czapeczki. W Oulu jest nawet tradycja że w ten dzień zakłada się czapkę na pewien pomnik (nie pamiętam już jak ten Pan się nazywał).
Z tymi czaplami na pomniku 1 maja to prawda, ale nie tylko w Oulu ale take w innych studenckich miastach zplacem i pomnikiem np. Vaasa
Z tymi sasiadami to chyba nie tylko w Finlandii. Ja swoich tez nie znam, niektorych rozpoznaje, ale glownie tych, ktorzy sie przyszli skarzyc, ze muzyka za glosno 😛
W związku ze zbyt głośną muzyką Bartek kiedyś dostał liścik. 😉
Dzień dobry mam pytanie jak się mieszka w Kaskinen bardzo mnie to interesuje ponieważ chciałam przyjęciem tam do pracy z mężem mamy również małego synka i nie wiem czy poprostu są tam jakieś żłobki itp i jak że szpitalem apteka przychodnia czy że sklepami proszę o jakieś wskazówki i czy wauto tam czy lepiej gdzie indzieje
Dzień dobry. Ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale polecam je zadać na Facebooku w grupie Polki w Finlandii (trzeba do niej dołączyć) lub na ogólnodostępnej stronie Polacy w Finlandii (również na FB). Pozdrawiam! 🙂
a luty to po fińsku perłowy księżyc <3
ja tam te kurioza lubię. może poza sąsiadami, ale to akurat czasem nawet u nas można zauważyć (nie liściki a niechęć do zapoznania się). fiński to najpiękniejszy język na świecie (subiektywna opinia i niepopularna opinia, no wiem). fińskie wnętrza wyglądają świetnie. jeżeli chodzi o drogie dodatki, to akurat chyba cecha południowej części kraju i większych miast, na północy się z tym praktycznie nie spotkałam. saunę uwielbiam, mogę się tam gotować codziennie, szczególnie jak jest śnieg na zewnątrz i można ganiać potem po śniegu. a kąpać się w przeręblu miałam okazję nieco ponad tydzień temu po raz pierwszy i żałuję, że w warszawie nie mam takiej możliwości 😀
Niepopularna, bo język niepopularny. Ja też lubię fiński, chociaż stracił nieco w moich oczach właśnie przez te „napady duszności”. 😉 Wnętrza fińskie również mi się podobają. 🙂
w Warszawie, stolicy naszej przepięknej jak najbardziej można się wykąpać w przeremblu po saunie – jeśli tylko pogoda na to pozwoli. Na starym basenie na inflanckiej, ekipa doświadczonych saunowiczów wierci kilka razy w tygodniuu dziurę w lodzie w zewnętrznym basenie.
pozdrawiam
Nie sosna, a świerk 🙂 A zresztą po fińsku nigdy nie mówimy tuuli tuulee, lecz po prostu tuulee. I tak wiadomo, że nic innego wiać nie może 😉
Aaa, racja z tym świerkiem, już poprawiam! No to się wydało się, że mój fiński nie jest za dobry… A co do wiatru, to „Wy” możecie nie mówicie, ale „my” (uczący się jezyka) często mówimy. 😉 A ci, którzy już umieją, raczej nie powiedzą przez przypadek „ogień nadchodzi”. 🙂