Przed Wami czwarta już część Fińskich kuriozów! Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że ten cykl to totalny groch z kapustą. Przewijają się przez niego fińskie mieszkania, jedzenie, zwyczaje – bez żadnego ładu i składu. Gdybym wiedziała, że Kurioza tak się rozrosną, pewnie spróbowałabym na początku opracować jakiś system, ale teraz już na to za późno, enjoy the ride! Pięć kolejnych ciekawostek, które zaskoczyły mnie w Finlandii:
Prysznic oraz… pijani studenci?
Nie twierdzę bynajmniej, że brodziki są czymś ładnym ani potrzebnym, ale Finowie popadają w drugą skrajność. Mieszkałam tutaj przynajmniej w 10 mieszkaniach, a obejrzałam ich chyba setki (nawet jeśli część tylko w internecie) i moje obserwacje i doświadczenia prysznicowe są raczej negatywne. Fińskie prysznice nie tylko są pozbawione brodzików, ale często nawet ścianek czy zasłonek. W jednym z mieszkań woda nam się lała na pralkę, w innym chlapała na umywalkę w konsekwencji czego szafka pod nią się porozklejała (już przed tym jak się wprowadziliśmy). Ale to nawet nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nierzadko podłogi są tak bezsensownie wyprofilowane, że woda rozlewa się dosłownie po całej łazience (w ekstremalnych przypadkach – jak u mojego znajomego – nawet wlewa do przedpokoju), więc zapomnijcie o miłym dywaniku po wyjściu spod prysznica. Nie jest to oczywiście koniec świata, to tylko woda na płytkach, kiedyś tam wyschnie. Z drugiej jednak strony – nie wymaga to chyba genialnych umysłów i wielkich nakładów pracy, żeby zbudować prysznic, który nie robi z łazienki basenu? Jeśli chodzi o drugą ciekawostkę związaną z fińskimi łazienkami, to nie jestem pewna, czy jest ona prawdziwa. Być może to tylko miejska legenda, ale podobno łazienki – szczególnie te studenckie – mają w podłodze dwa odpływy (jeden pod prysznicem, drugi gdzieś z boku), bo odurzonym alkoholem nieborakom zdarzało się zasypiać pod prysznicem i blokować ujście wody… Myślicie, że to prawda? Na pierwszym zdjęciu poniżej nasza łazienka, gdy się wprowadziliśmy – zniszczona szafka pod umywalką się nie załapała. Dwa pozostałe zdjęcia to przypadkowe łazienki z fińskich stron z ogłoszeniami, nie należą do mnie (ani łazienki, ani zdjęcia) i mam nadzieję, że nikt nie miałby mi za złe ich użycia.
Ostro?
Nigdy nie lubiłam ostrego jedzenia, bo jestem na takie smaki mało odporna, ale nawet przed przeprowadzką do Azji dziwił mnie stopień łagodności potraw w Finlandii. I mam tu na myśli dania, które powinny być ostre. Kiedyś z przestrachem zamówiłam pizzę, przy której nazwie w menu widniały trzy papryczki i… zjadłam ją bez mrugnięcia okiem (a naprawdę mam niską odporność). Gdy Bartek niedawno zamawiał kebab z ostrym sosem, został ostrzeżony, że sos jest naprawdę ekstra-ostry i czy aby na pewno chce podjąć to wyzwanie. Dostał ów specyfik w końcu osobno w miseczce, na wszelki wypadek, ale okazało się, że spokojnie mógłby go wypić z tej miseczki nawet bez zagryzania kebabem. Oczywiście w Azji było zupełnie odwrotnie i nieraz „łagodne” dania kończyłam zapłakana i zasmarkana, albo w ogóle nie kończyłam, ignorując złośliwe uwagi rozbawionych Koreańczyków. Nadal nie przepadam za ostrym jedzeniem, ale po powrocie do Finlandii z Singapuru, jeszcze bardziej bawią mnie „papryczki” w menu.
Gąbki
Finowie nie używają gąbek do mycia naczyń. Mimo kilku lat spędzonych w tym kraju, nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. Wykorzystują do tego szczoteczkę, taką jak na zdjęciu. Nie wiem, może to i bardziej higieniczne, na gąbce zbiera się więcej różnych śmiesznych żyjątek (kiedyś widziałam gąbkę pod mikroskopem, brr…), ale i tak ciężko mi się z nią rozstać. A Wy jesteście Team Gąbka czy Team Szczotka?
Banki
Doświadczenia z bankami w Finlandii mnie nie zdziwiły, one mnie wprawiły w osłupienie. W Polsce w bankach człowiek jest raczej dobrze traktowany. Pracownicy nie zawsze są super-kompetentni, ale sielską atmosferę warto podtrzymywać, bo może akurat dasz się namówić na jakąś pożyczusię czy inną lokatkę. A jak zaszalejesz i oznajmisz, że interesuje Cię duży kredyt, to niewiele brakuje, żeby rozwinęli przed Tobą czerwone dywany i obsypali płatkami róż. Ale nie w Finlandii. Tutaj klient to raczej zło konieczne i nawet nie wiem, którym z naszych już licznych doświadczeń się z Wami podzielić, żeby zilustrować sytuację. Niech będzie ten kredyt. Kiedyś zdecydowaliśmy się wziąć kredyt w jednym z popularnych banków, mimo że od początku negocjacji atmosfera była dość chłodna – pani na dzień dobry rzuciła paszportem Bartka, pytając się, co on jej tu przynosi. No ale warunki były niezłe, więc zdecydowaliśmy się zacisnąć zęby i brnąć naprzód. Niestety nawet to nie wystarczyło. Pisaliśmy, dzwoniliśmy, odsyłano nas na infolinię, ciężko było się z kimkolwiek dogadać. A wszystko dlatego, że wspomniana pani była (chyba?) na wakacjach. Po kilku dniach skończyła nam się cierpliwość, czas był dla nas wtedy ważny, poszliśmy do innego banku, z którym też mieliśmy później przeboje (na przykład zgubili nasz certyfikat akcyjny – osakekirja – i nawet nie przeprosili), ale przynajmniej pan, który udzielił nam kredytu był miły. Łał…
Uczciwość
Chyba każdy wie albo słyszał, że w krajach nordyckich mieszkają uczciwi ludzie. Najwyraźniej Polska we mnie tkwi bardzo głęboko, bo nadal mnie to zaskakuje. Na przykład u mnie w pracy przyjścia i wyjścia odnotowujemy, używając aplikacji w komórce. Możemy to robić, pracując w domu czy w ogóle gdziekolwiek, nikt tego nie sprawdza i nikogo to nie interesuje. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby taki system mógł funkcjonować w Polsce. Innym ciekawym przykładem może być testowanie nart na stokach. Zostawiasz w depozycie swoje stare narty (żadne dokumenty nie są wymagane), po czym zabierasz te nowe, kosztujące setki euro i tyle (mam nadzieję, że nikomu nie podsuwam żadnych pomysłów…). Oczywiście w Finlandii zdarzają się kradzieże – na przykład rowerów – ale to raczej nie Finowie za tym stoją. Ta uczciwość mi się bardzo podoba, dzięki niej na przykład nie muszę się mieć na baczności, gdy jadę taksówką i wstrzymuję się z panikowaniem, gdy zostawię gdzieś telefon.
Na tym zakończę część IV. Jeśli Wasze eksperiencje z Finlandią są inne lub zauważyliście jakieś fińskie kurioza, które nie znalazły się na mojej liście – będę bardzo wdzięczna za podzielenie się obserwacjami w komentarzu!
Natalia, dzieki za Wasze doswiadczenia, ktore tak barwnie opisujesz!
Lektura przepyszna, zwlaszcza, ze wszystko sie zgadza…. Jestem w Finlandii zaledwie od kilku miesiecy i juz kocham ten kraj. Egzotyka nie do przebicia! Ja Finow podziwiam za upodobanie do sportu. Robia wrazenie silnych i zdrowych.
Sa dynamiczni i jednoczesnie zrownowazeni, spokojni. Malomowni ale uprzejmi. Nie chca nikomu przeszkadzac i sami miec spokoj.
A Polakom na nostalgie serwuja… – Kaszanke
Dzięki za czytanie! 🙂 Pozdrawiam serdecznie!