Do Singapuru przeprowadziłam się z Bartkiem w roku 2015. Kierowała mną w równej mierze desperacja co ochota na nową przygodę. Gdy kilka dni przed wyjazdem dotarło do mnie – w końcu – na co się zdecydowałam, zdjął mnie blady strach, bo nie dość, że nowa praca była moją pierwszą „prawdziwą” pracą za granicą, to jeszcze nie znałam tej części świata, a Singapur kojarzył mi się tylko z nowoczesnym miastem i dużym portem. Nie trudno zatem zgadnąć, że zaskoczyło mnie tutaj wiele rzeczy. Zanim do nich przejdę, chciałam zwrócić uwagę na to, że – po pierwsze – są to wyłącznie moje obserwacje i odczucia, a po drugie – wiele z tych punktów nie ogranicza się tylko Singapuru, bo jak wspomniałam, cała Azja Południowo-Wschodnia była dla mnie wtedy raczej ziemią nieznaną. Kończąc moją opowiastkę – w Singapurze spędziłam fajne 3.5 roku mojego życia, ale z ulgą stamtąd uciekłam przy nadarzającej się okazji i wylądowałam znowu na europejskiej północy (o osobliwościach fińskich traktuje cykl Fińskie kurioza). Podkreślam również, że nawet jeśli piszę o rzeczach, które w danym kraju mi się nie podobają, nie znaczy to wcale, że patrzę na jego mieszkańców z góry.
Oto pięć singapurskich osobliwości, które jako pierwsze przyszły mi do głowy (niektóre z nich to głupotki bez znaczenia, inne trochę bardziej mnie poruszyły):
Kondominia
Przez pierwsze tygodnie w Singapurze mieszkaliśmy w bloku w stylu HDB (państwowe bloki). Nie było to złe mieszkanie, ale po pierwsze, w łazience przywitał nas ultra-wielki karaluch (wtedy chyba nawet nie wiedziałam jeszcze, że one umieją latać), a po drugie, wszystko wydało mi się w tym mieszkaniu dziwne i obce. Nie miało to zresztą znaczenia, bo i tak musieliśmy się stamtąd wyprowadzić, więc nie tracąc czasu, zaczęliśmy poszukiwania lokum na dłuższy czas. Pierwsze mieszkanie do wynajęcia, jakie oglądaliśmy, znajdowało się w kondominium Parc Oasis i pamiętam, że to strzeżone osiedle zrobiło na mnie wtedy duże wrażenie. Basen, siłownia, fontanny, palmy! Wow, jak na wakacjach! Miałam wtedy ochotę od razu podpisać umowę, sporządzić drinka z palemką i już się stamtąd nie ruszać. Na szczęście tak się nie stało, bo ani mieszkanie ani owe condo nie były jakoś szczególnie fajne na tle innych ofert, a baseny, siłownie, jacuzzi i fontanny bardzo szybko mi spowszedniały. O mieszkaniach rozpisałam się w 3. części Życia w Singapurze. Na zdjęciach: Lakefront, jedno z kilku kondominiów, w jakich mieszkaliśmy, a pod spodem wspomniany Parc Oasis.
Brak noży
W tej części świata noże są mało popularne i to do tego stopnia, że wielu ludzi nie czuje się pewnie, jedząc nożem i widelcem. Widziałam zresztą ciekawe próby rozprawienia się z kotletem schabowym czy hamburgerem przy pomocy widelca i łyżki. Przyzwyczaiłam się do tego systemu i zdarzało mi się w Polsce czy Finlandii brać do drugiego dania właśnie widelec i łyżkę. Popularne w Singapurze są rzecz jasna pałeczki i bywa, że czasem tylko one są dostępne. Niestety mimo dość częstego ich używania przez kilka lat, nadal tej umiejętności dobrze nie opanowałam (jest to jedna z moich azjatyckich porażek).
Gniazdka i włączniki
Singapurskie gniazdka mają przełączniki, co w sumie nie jest złym pomysłem i pewnie wielu z Was wcale nie dziwi, bo tak jest też w Anglii i kilku innych krajach. Zaskakujący – przynajmniej dla mnie – i irytujący jest natomiast brak gniazdek w łazience oraz system włączania ciepłej wody pod prysznicem – robi się to na zewnątrz łazienki i oczywiście nie raz sobie o tym przypominałam, stojąc już pod zimną wodą.
Zakazy
Z czego słynie Singapur? Z zakazów, a jakże. Przeglądając niektóre informacje w internecie, można odnieść wrażenie, że Singapur to przerażające państwo policyjne, w którym trzeba się pilnować na każdym kroku, nawet w toalecie. Podchodziłam do tych rewelacji z dystansem, ale też nie wiedziałam, czego się spodziewać. Szybko się okazało – i mnie zaskoczyło – że wszystkie te kary i zakazy nie mają dla mnie żadnego znaczenia. I szczerze powiedziawszy, nie miałabym nic przeciwko, żeby ludzie dostawali mandaty za pozostawienie brudnej toalety, szczególnie w moim miejscu pracy, bo było z tym naprawdę źle… Więcej o zakazach pisałam w notce Tak, to jest legalne w Singapurze!.
Plastikowe szaleństwo
W Singapurze kupując 3 produkty, nierzadko dostaniecie 4 plastikowe torebki, bo przecież nie może być tak, że jogurt i szczoteczka dotkną się w tej samej torebce, nigdy w życiu. Bułki – zwykłe, pszenne – kupowałam w pewnej „japońskiej piekarni” w drodze z pracy do domu. Za pierwszym razem dostałam każdą bułkę (!) zapakowaną w osobną foliową torebkę, a wszystkie w jeszcze jedną, większą. Więcej nie popełniłam tego błędu i miłe panie sprzedawczynie szybko zapamiętały białe dziwadło ze swoją własną torbą, a wizyty zawsze rozpoczynały się od: no carrier, ah?, co znaczyło: you don’t need a plastic bag, do you? Według National Environment Agency (NEA) w 2018 roku plastik zdecydowanie stanowił największą część singapurskich śmieci i z tego tylko 4 % zostało poddane recyklingowi*. Plastik w Singapurze jest palony, a popioły są wywożone na przeznaczoną do tego wyspę, ale to rozwiązanie na jakiś czas, nie mówiąc o tym, że produkcja plastiku to wydatek energetyczny. NEA podała jakiś już czas temu, że każdy mieszkaniec Singapuru wyrzuca średnio 13 plastikowych torebek dziennie! Niestety w innych krajach Azji Płd.-Wsch. zarządzanie odpadami nie jest takie efektywne (delikatnie mówiąc) i znaczna część plastiku trafia do morza. Oczywiście plastik sam w sobie nie jest zły, ale należy używać go rozsądnie i zrezygnować z przedmiotów jednorazowych. Można powiedzieć, że produktami ubocznym mojego pobytu w Azji są delikatny eko-fanatyzm i na pewnej płaszczyźnie rozczarowanie ludźmi. Być może fakt, że wcześniej mieszkałam w Finlandii, gdzie podejście do tego typu spraw (przyrody, śmieci, konsumpcjonizmu, niepotrzebnych tandetnych przedmiotów) jest nieco inne, też miał jakieś znaczenie.
A czy Was coś w Mieście Lwa zaskoczyło? Dajcie znać! Następna część singapurskich osobliwości pojawi się wkrótce.
* Źródło: https://www.nea.gov.sg/our-services/waste-management/waste-statistics-and-overall-recycling
Przeprowadzka do Singapuru Przeprowadzka do Singapuru