Kontynuacja listy pomysłów na krótkie wyjazdy z Singapuru, będącej owocem naszych własnych doświadczeń zbieranych przez ostatnie kilka lat (poprzednia część). Kolejność punktów jest przypadkowa.
11. Nusa Penida/Bali (Indonezja)
Dlaczego warto? Nusa Penida to położona zaraz obok Bali niepozorna wysepka, która nie jest jeszcze bardzo rozwinięta turystycznie (wszystko do czasu), a ładnych widoków i atrakcji przyrodniczych na niej nie brakuje. Znajdziecie tutaj malownicze plaże, imponujące klify, ciekawe formacje skalne, świątynie w jaskiniach i liczne miejsca do nurkowania – podwodna Nusa Penida słynie z płaszczek i wielkich samogłowów (Mola mola). Na zdjęciu plaża Kelingking – zejście do niej jest bardzo strome i trudne, ale plaża jest piękna. Bali rzecz jasna jest również warta uwagi – zarówno imprezowiczów, jak i ludzi poszukujących spokoju i zainteresowanych lokalną kulturą, która w tym rejonie jest bardzo ciekawa między innymi ze względu na wyjątkową, balijską odmianę hinduizmu.
Praktycznie. Samolotów z Singapuru na Bali nie brakuje, kwestią jest tylko znalezienie dobrej ceny. Z Bali na Nusa Penida pływają promy: szybki z Sanur (pół godziny, 120 tys. – 150 tys. rupii za osobę) oraz dużo tańszy z Padangbai (1.5 godziny). Na wyspie bez problemu wypożyczycie skuter. Na Bali można też wykupić sobie jednodniową wycieczkę na Nusa Penida, ale uważam, że to nie jest dobry pomysł. Zostaniecie obwiezieni po kilku najbardziej popularnych atrakcjach, gdzie będzie pełno ludzi właśnie przez te wycieczki, nie będziecie mieć wiele czasu (na przykład na zejście na Kelingking Beach) i podobno taka eskapada jest dość droga. Jeśli chodzi o nocleg, mogę polecić Boga Segara Villa (znajdziecie ją na Airbnb). Co do Bali, to wszystko podane jest tam na talerzu, tylko chyba nigdzie nie spotkałam tak rozbestwionych taksówkarzy. Jedyny, który podczas naszego pobytu zaproponował nam jakąś normalną cenę, tak nas tym oszołomił, że zostawiliśmy mu duży napiwek. Na Bali funkcjonują też Uber, GrabTaxi czy Go-jek, tylko miejcie na uwadze, że kierowcy boją się i unikają taksówkarzy, ponadto też zawyżają stawki (!). Aplikacje dadzą Wam jednak jakieś wytyczne co do cen, jeśli będziecie chcieli negocjować.
12. Krabi (Tajlandia)
Dlaczego warto? Ponieważ można tam łatwo dolecieć i miło spędzić czas. Krabi to turystyczne zagłębie, ale nie bez powodu – ładne, piaszczyste plaże otoczone spektakularnymi klifami, po których często można się wspinać, rozliczne rajskie wysepki, czysta woda, a przy tym rozbudowana infrastruktura sprawiają, że wypoczynek w Krabi powinien być udany. My odwiedziliśmy Krabi poza sezonem (sierpień) i był to bardzo dobry pomysł – mniej ludzi, niższe ceny, a pogodę mieliśmy idealną. Na zdjęciu popularna (i prawie pusta) plaża Railay.
Praktycznie. Samoloty z Singapuru na lotnisko Krabi latają codziennie. Z lotniska do portów w Ao Nam Mao lub Ao Nang Beach można dojechać minibusem (150 batów za osobę), a następnie przeprawić się łódką – na przykład na plażę Railay (100 batów za osobę). Na niektóre wyspy, na przykład Ko Phi Phi, pływają regularne promy. Hotele rzecz jasna mogą zorganizować Wam transport, ale ceny raczej będą inne.
13. Hội An (Wietnam)
Dlaczego warto? Mimo turystycznego charakteru, Hội An to nadal małe, nadmorskie miasteczko z wyjątkowo malowniczym Starym Miastem, otoczone sielskimi wioskami i kilkoma ciekawymi atrakcjami. Hội An jest znane również z dobrego jedzenia i licznych pracowni krawieckich. Dlaczego na Hội An i okolice warto rzucić okiem pisałam tutaj: O tym, jak dałam się zauroczyć Hoi An.
Praktycznie. Wizę do Wietnamu możecie załatwić przez internet (na oficjalnej, wietnamskiej stronie rządowej) – najtańsza i najszybsza opcja. Samolotem dolecicie do Đà Nẵng, które od Hội An dzieli 30 kilometrów. Samoloty do Đà Nẵng latają bezpośrednio z Singapuru i wielu innych miast (my na przykład wracaliśmy przez Hồ Chí Minh, które przy okazji sobie zwiedziliśmy). Więcej informacji znajdziecie pod podanym wyżej linkiem.
14. Bohol (Filipiny)
Dlaczego warto? Przede wszystkim dla ładnych plaż (takich jak ta nad wpisem), śmiesznych wyraków i słynnych, kształtnych pagórków, czyli Czekoladowych Wzgórz, które widzicie na zdjęciu poniżej. Inne atrakcje Boholu to na przykład rejs po rzece Loboc lub “przelot” nad nią na tyrolce, nurkowanie, świetliki, pola ryżowe, a to nadal nie wszystko.
Praktycznie. Samolotem dolecicie do Cebu; promy z Cebu na Bohol pływają często. Na wyspie najwygodniej wypożyczyć motor. Szczegółowszy opis Boholu znajdziecie tutaj: Bohol, czyli skotopaska filipińska.
15. Hongkong
Dlaczego warto? Hongkong – pierwszy “Azjatycki Tygrys” – to z jednej strony niezwykle imponująca betonowa dżungla, a z drugiej – dużo zieleni i trekkingowych szlaków, bo górzystych terenów tak łatwo zagospodarować się nie da. Mimo że między ciasno upakowanymi wieżowcami możemy się poczuć trochę jak w filmie “Blade Runner 2049”, to Hongkong jest bardzo dobrym pomysłem na ciekawy, intensywny weekend.
Praktycznie. W przeciwieństwie do Chin, do Hongkongu nie potrzebujemy wizy. Samoloty między Singapurem i Hongkongiem latają co chwilę, a czas lotu to około 4 godziny. Jeśli chodzi o nocleg, to “budżetowi” turyści muszą się przygotować na nieco obskurne ultra-klitki.
16. Park Narodowy Endau-Rompin (Malezja)
Dlaczego warto? Dla malowniczych wodospadów i strumieni, ciekawych żyjątek, a także by nacieszyć się resztkami lasów deszczowych wśród plantacji palmy olejowej. Podczas wędrówek po parku nie natknęliśmy się na nikogo – Endau-Rompin to zdecydowanie miejsce dla entuzjastów spokoju i przyrody. Na zdjęciu Takah Berangin – jeden z wodospadów, które możecie zobaczyć, jeśli przyjechaliście od strony Bekok.
Praktycznie. Do parku prowadzą trzy wejścia: północne (od strony Kuala Rompin), zachodnie – Selai (od Bekok) i wschodnie – Peta (od Kahang). To ostatnie jest chyba najbardziej popularne. Jeśli nie macie do dyspozycji samochodu, możecie pójść w nasze ślady i dojechać pociągiem z Johor Bahru do Bekok (Selai) skąd pracownik parku zawiezie Was jeepem do lasu. Na terenie parku przydaje się napęd na cztery koła, szczególnie w przypadku Selai. W Bekok jest hostel (Bekok Homestay), można też zrobić tam zakupy. Najlepiej zaplanować i zorganizować cały wyjazd przed przyjazdem, my pisaliśmy do jednego z pracowników parku (erselaijnpc@yahoo.com – być może adres jest jeszcze aktualny). Za wstęp oczywiście trzeba zapłacić, za przewodnika również – jest obowiązkowy. Przenocować możecie na terenie parku. Jeśli chodzi o wyżywienie, to w obozie Selai (Lubuk Tapah) nie ma żadnej stołówki, sklepu, ani miejsca do gotowania, znaleźliśmy tylko czajnik i rozpadający się grill, zatem polska kiełbasa i gorące kubki nam wystarczyły. Pracownicy parku też pewnie mogą coś zorganizować. Ważne – polecam zaopatrzenie się w specjalne anty-pijawkowe skarpetki!!! Park jest zamknięty w sezonie deszczowym (październik – luty). Więcej o parku: wejście Selai, wejście Peta.
17. Wyspy Perhentian (Malezja)
Dlaczego warto? Kepulauan Perhentian to bardziej turystyczna i trochę droższa – ale nadal bardzo przyjemna – wersja naszego ulubionego Tiomanu. Wyspy mają w ofercie wiele różnorakich opcji noclegowych, liczne restauracje, centra nurkowe, a nawet darmowy fire show. Wieczorem rozpalane są grille, na których lądują ryby i inne dobre rzeczy. Na zdjęciu Coral Bay na Pulau Perhentian Kecil.
Praktycznie. Wyspy, na których możecie się zatrzymać, są dwie: mała (Kecil) i duża (Besar). Ta pierwsza jest trochę bardziej imprezowa (szczególnie Long Beach) i oferuje więcej tańszych opcji, więc przyjęło się uważać, że Kecil jest dla “backpackersów”, a Besar dla rodzin z dziećmi. Wyspy są jednak dość podobne, zresztą położone są zaraz obok siebie, więc w każdej chwili można dostać się z jednej na drugą. Samoloty latają do Kuala Terengganu i Kota Bahru. Najlepiej lecieć z Johor Bahru – bezpośrednio i niedrogo. Inna opcja to lot z Singapuru z przesiadką w Kuala Lumpur. Z lotniska musicie dostać się do Kuala Besut (100 – 130 ringgitów na taksówkę) skąd odpływa łódka na wyspy (około 60 – 70 ringgitów w obie strony). My postanowiliśmy dojechać do Kuala Besut z JB busikiem, ale to był wybitnie nietrafiony pomysł – tłukliśmy się całą noc w absurdalnych warunkach – więc nie polecam. Sezon, czyli pora sucha, trwa na wyspach od marca do listopada; poza sezonem jest pusto i wiele miejsc jest zamkniętych.
18. Phuket (Tajlandia)
Dlaczego warto? Głównie ze względu na dostępność, ale nie tylko. Myślę, że mimo skrajnie turystycznego charakteru, warto dać Phuketowi szansę, bo wyspa ma w swojej ofercie dużo więcej niż głośne bary w Patong. Po pierwsze, na Phukecie znajdziecie przyzwoite plaże i nie wszystkie oblegane są przez turystów. Po drugie, hotele nie są drogie i za niewysoką cenę możecie dostać ładny pokój z łabądkami z ręczników. Po trzecie, Phuket to również pozostałości lasów tropikalnych (Park Narodowy) i różne ciekawostki typu Centrum Rehabilitacji Gibbonów. Po czwarte, na Phuket chętnie przybywają entuzjaści sportów wodnych, na przykład żeglarstwa czy windsurfingu. Po piąte… Tajlandia to zawsze dobry wybór, jeśli chodzi o jedzenie!
Praktycznie. Bezpośrednie loty z Singapuru, dużo tańsze poza sezonem.
19. Sipadan (Malezja)
Dlaczego warto? Dla nurkowania – z akwalungiem lub bez. Sipadan jest często wymieniany jako jedno z najlepszych miejsc do nurkowania na świecie. Zobaczycie tam zwierzęta charakterystyczne dla tej części świata, ale – rzec by można – w ilościach hurtowych. Miejsca nurkowe wokół Mabul i Kapalai także są warte uwagi.
Praktycznie. Dziennie na Sipadanie nurkować może ograniczona ilość osób, a pozwolenia często trzeba rezerwować na długo przed przyjazdem. Nocować możecie na położonej blisko Sipadanu wyspie Mabul. Inne opcje to dość drogie hotele (w stylu Kapalai) lub brzydka Semporna. My nurkowaliśmy ze Scuba Junkie (Scuba Junkie Mabul Resort) – wyjątkowo dobrze zorganizowane centrum nurkowe i przyjemne pokoje. Jeśli natkniecie się w internecie na centrum nurkowe “wujka Chang” na Mabul, ostrzegam, że jest dość obskurne. Na zdjęciu dwa droższe ośrodki na Mabul. Jeśli chodzi o transport, to polecieć możecie z Johor Bahru bezpośrednio do Tawau lub z Singapuru z przesiadką w Kota Kinabalu. Z lotniska musicie się dostać do Semporny, a później łódką na Mabul. Centra nurkowe powinny Wam dojazd zorganizować.
20. Bunaken (Indonezja)
Dlaczego warto? Podobnie jak Sipadan, Bunaken to propozycja skierowana głównie do nurków. Park jest jednym z najbardziej znanych miejsc “nurkowych” w Indonezji. Bunaken słynie z korali i żółwi, możecie też zobaczyć tam rekiny rafowe, barakudy, tuńczyki, delfiny czy diugonie (dugong). Przed naszym ośrodkiem mieliśmy piękną rafę z niezliczoną ilością kolorowych ryb, więc nawet snorkeling wystarczy, żeby nacieszyć się bogactwem Bunaken! Jeśli macie więcej czasu i lubicie małe, podwodne żyjątka – z Manado macie rzut kamieniem do Pulau Lembeh, a po drodze wulkany i Park Narodowy Tangkoko.
Praktycznie. Do Manado z Singapuru latają bezpośrednie samoloty, ale są drogie (Silk Air). Tańsza opcja to Singapur – Jakarta – Manado (linie indonezyjskie). W Manado możecie wynająć motorówkę lub popłynąć łódką publiczną (godzinny poranne) na Bunaken.
Na tym zakończę moją listę propozycji. Mam nadzieję, że zawiera ona coś miłego dla każdego – zarówno dla sympatyków przyrody, podwodnych eksploracji, jak i miast i kultury. Planując wycieczki z Singapuru, pamiętajcie, że ciekawe i często tanie połączenia mają także lotniska w JB i na Batam. Jeśli macie pomysły o jakie miejsca można by listę rozszerzyć (pomijając Bintan i Batam) lub pytania – piszcie w komentarzach! Na pewno inni chętnie z Waszych rad skorzystają.
Linki:
Dokąd jechać/lecieć z Singapuru na (długi) weekend? Część I
Zwiedzanie Singapuru: Co warto zobaczyć? Plan na 2, 3 dni i więcej