Druga część cyklu Dziecko w Finlandii.
Spis treści:
- Wstęp
- Poród w Finlandii – moje doświadczenia
- Poród w Finlandii – dodatkowe informacje i COVID-19
- Ile to kosztuje?
- Noworodek
- Linki
Wstęp
W tej części opiszę krótko moje doświadczenia porodowe oraz noworodkowe. Wszystkie moje wpisy dotyczą publicznej opieki zdrowotnej, do której świadczeń mają prawo osoby ubezpieczone, oraz regionu stołecznego. Jak zawsze podkreślam – opieram się na swoich własnych doświadczeniach i obserwacjach. Podczas gdy tematy poruszane we wpisie poprzednim (prowadzenie ciąży, świadczenia socjalne, baby box) są dość uniwersalne, o tyle poród jest sprawą bardziej indywidualną. Niemniej dodam, że ostatnio w moim otoczeniu urodziło się sporo dzieci (covidowy baby boom?) i jeśli chodzi o szpitale i opiekę „porodową”, to spotykam się głównie z pozytywnymi opiniami. Ja jestem bardzo zadowolona, bo chociaż sam poród i godziny go poprzedzające wolałabym wymazać z pamięci, to na opiekę, podejście personelu i warunki w szpitalu narzekać nie mogę.
Poród w Finlandii – moje doświadczenia
Co prawda rezultaty moich (niestety już dość licznych) interakcji z fińską ochroną zdrowia nie zawsze były dobre, ale wydaje mi się, że powód moich rozczarowań był najczęściej związany z brakami kadrowymi, a nie ludźmi, z którymi miałam do czynienia. Ludzie zazwyczaj byli mili i mnie słuchali, a nawet jeśli nie emanowali serdecznością lub nie mogli pomóc, to przynajmniej starali się niczego nie utrudniać. Na pewno wśród Was znajdą się osoby, które mają gorsze doświadczenia, ja na szczęście spotykam się tutaj głównie z dobrym podejściem do pacjenta. Podczas porodu nie było inaczej i dzięki położnym i lekarzom, którzy się mną zajmowali, wszystko poszło sprawnie i w miłej atmosferze. Personal słuchał, co mam do powiedzenia i spełniał wszystkie moje prośby, nieważne, czy chodziło o znieczulenie, kanapkę, czy rozmowę. Nie było też żadnych problemów językowych czy właściwie problemów jakichkolwiek. Poród odbierały położne. Lekarz podał mi znieczulenie zewnątrzoponowe, które po 20 godzinach bólu było wybawieniem. W pewnym momencie otrzymałam też znieczulenie miejscowe i nawdychałam się trochę gazu rozweselającego, ale nie jestem pewna, czy gaz przyniósł jakiś efekt. Bartek mógł być ze mną przez cały czas, a po porodzie przeniesiono nas do tzw. pokoju rodzinnego, o który poprosiliśmy, i w którym warunki były bardzo komfortowe. Mieliśmy swoją łazienkę i poza łóżkiem dla matki w pokoju znajdowało się także łóżko dla osoby towarzyszącej (chociaż niezbyt wygodne). Szafa wyposażona była w zapas piżam, ręczników i generalnie wszystkiego, co potrzebne matce i dziecku. Przy łóżku znajdował się przycisk, którym mogłam wezwać położną. Położne zresztą odwiedzały nas dość często, a drugiego dnia Małą zbadała lekarka. Jedzenie dostawaliśmy cztery razy dziennie; może nie była to uczta dla podniebienia i oczu, ale dało się przeżyć. Do momentu ulokowania nas w pokoju rodzinnym Bartkowi nie przysługiwały żadne posiłki, więc owoce i jogurt, które zabraliśmy ze sobą z domu się przydały. Powiedziano nam, że jeśli chcemy, szpital możemy opuścić już na drugi dzień, wtedy położna odwiedzi nas w domu. Jako osoby niewprawione w opiece nad małymi dziećmi, woleliśmy jednak zostać jeden dzień dłużej.
Poród w Finlandii – dodatkowe informacje i COVID-19
Przed przyjazdem do szpitala mogłam odnotować w formularzu, który dostałam w „neuvoli”, jakie są moje przemyślenia dotyczące porodu (link na końcu wpisu). Ja tej karteczki co prawda nie wypełniłam (szłam na żywioł!), ale można tam wpisać wszelkie oczekiwania, obawy czy życzenia, na przykład związane ze znieczuleniem, porodem w wodzie i tak dalej. Jestem pewna, że te notatki zostaną przeczytane i potraktowane poważnie. Oczywiście życzenia można też wyrażać na bieżąco ustnie. Po porodzie kobieta z dzieckiem może być przeniesiona do kilkuosobowej sali lub do wspomnianego pokoju rodzinnego (family room) wraz z osobą towarzyszącą – jeśli sobie taki pokój zażyczą i jeśli jest on dostępny. Pokoje rodzinne są przeznaczone głównie dla kobiet, które rodzą po raz pierwszy i będą one miały pierwszeństwo w razie braku miejsc. W Helsinkach istnieje także opcja hotelowa (być może w innych miastach też, ale o tym nie wiem). Jeśli poród był naturalny, a matka i dziecko mają się dobrze, mogą zostać przetransportowani z osobą towarzyszącą do hotelu, gdzie będą im pomagać położne. Jeśli chodzi o zasady „covidowe”, to my ich w ogóle nie odczuliśmy. Przed przyjazdem do szpitala trzeba zadzwonić. Bartek był ze mną w szpitalu przez cały czas. Dodatkowo w czasie porodu poza jedną osobą towarzyszącą akceptowana jest obecność douli. Gdybym po porodzie była na sali wieloosobowej, Bartek mógłby mnie odwiedzać tylko między 10:00 i 18:00, przebywać na sali jedną godzinę i nosić maskę. Goście nie mają wstępu na żadnym etapie.
Ile to kosztuje?
Pomimo ubezpieczenia, niektóre usługi fińskiej służby są dodatkowo płatne, ale stosunkowo niedużo. My zapłaciliśmy tylko za szpitalne pokoje, opieka była bezpłatna. Pokój rodzinny kosztował nas 48,90 euro za dobę za osobę, wliczając w to posiłki. Policzono nam 3 doby. Do tego trzeba doliczyć dodatkowe 48,90 euro za pokój, w którym odbył się poród (spędziliśmy tam pół dnia oboje, ale rzecz jasna opłata była tylko za mnie). Łącznie zatem zapłaciliśmy 342 euro. Oczywiście miejsce na sali kilkuosobowej wiąże się z mniejszym kosztem, natomiast pokój hotelowy kosztuje (podobno) tyle, co pokój rodzinny w szpitalu. Co ciekawe, w Finlandii istnieje roczny pułap, powyżej którego nie płaci się za usługi zdrowotne/socjalne. W przypadku Helsinek w 2021 roku było to 683 euro.
Noworodek
Szpital opuściliśmy pod niecałych 3 dniach, a na pierwszą wizytę kontrolną w przychodni (neuvola) u pielęgniarki poszliśmy, gdy dziecko miało równy tydzień. Dostaliśmy wtedy książeczkę zdrowia dziecka. Podczas wizyt pielęgniarka waży i mierzy dziecko, sprawdza odruchy. Kolejną wizytę mieliśmy prawie miesiąc później (chociaż powiedziano nam, że jeśli chcemy wcześniej, to spróbują znaleźć inny termin). Następnie było spotkanie z lekarzem (wiek: 6.5 tygodnia), wtedy też Mała otrzymała szczepionkę na rotawirusy. Lekarka szybko zbadała dziecko, zadała kilka pytań, wszystko trwało krótko (jak to u lekarza w Finlandii). Trzecią wizytę u pielęgniarki mieliśmy, gdy Mała miała 3 miesiące. W międzyczasie pielęgniarka obejrzała również mnie (2 miesiące po porodzie). Jak już wspomniałam w poprzednim wpisie, z moich – i nie tylko moich – doświadczeń wynika, że w „neuvoli” ciężko jest się doprosić jakiekolwiek dodatkowej pomocy, szczególnie jeśli ewidentnie nie dzieje się nic złego. Dziecko cały czas płacze? Tak bywa – kolka, gazy, trzeba przetrwać, przeczekać. Takie podejście pewnie w większości przypadków się sprawdza, ale czasami problem jest inny i wtedy niestety może minąć dużo więcej czasu zanim się go rozpozna… Jednak myślę, że w razie jakichkolwiek wątpliwości zawsze warto do przychodni zadzwonić.
Linki
HUS – Informacje związane z porodem
Formularz Thoughts about the Coming Delivery
–
Jeśli uważacie, że czegoś powyższym wpisie brakuje lub zauważyliście nieścisłości, dajcie znać! Będę także wdzięczna za podzielenie się własnymi doświadczeniami w komentarzach.
Pozostałe części cyklu: