Przyznam, że do pomysłu rowerowo-kempingowej wyprawy po Alandach podchodziłam bardzo sceptycznie. Wielką entuzjastką jednośladów nazwać się nie mogę, poza tym nie mogłam odpędzić od siebie wizji pedałowania pod wiatr w strugach zimnego deszczu. Na szczęście moje czarne scenariusze zupełnie się z rzeczywistością nie pokryły – czerwcowa pogoda przez cały wyjazd była idealna, a pięć dni na rowerach okazało się nie…