Amsterdam to miasto jedyne w swoim rodzaju – wielkie, kolorowe, żywe, pełne uroku i wszelkiego rodzaju atrakcji, a co za tym idzie, przyciągające przeogromne ilości turystów. Jeśli będąc w Amsterdamie, poczujecie się zmęczeni tym głośnym, zatłoczonym miastem, możecie wsiąść do pociągu, który zabierze Was do jednego z trzech niedaleko położonych miasteczek – równie urokliwych, ale dużo spokojniejszych i nieco mniej obleganych przez turystów, niż holenderska stolica – Haarlemu, Zaanse Schans lub Alkmaaru.
Lonely Planet opisuje Haarlem jako idealne połączenie niespiesznej natury małego miasta i wyrafinowania metropolii, z czym nie mogę się nie zgodzić. Jest to piękne, zabytkowe miasteczko położone nad rzeką Spaarne. Sercem Haarlemu jest plac Grote Markt, który pełni rolę centrum zabytkowo-rozrywkowo-handlowego. Plac otaczają renesansowe i gotyckie budynki – między innymi ratusz, hale rzeźnicze oraz Grote Kerk (czyli nomen omen Wielki Kościół) – a także liczne kafejki, restauracje i schowane nieco głębiej dość ekskluzywne sklepy. W Grote Kerk znajdują się jedne z najwspanialszych organów na świecie – grał na nich sam Mozart. Organy te zostały stworzone przez Christiaana Müllera i mają 30 metrów wysokości oraz ponad 5 tysięcy piszczałek. W soboty Grote Markt staje się targowiskiem, na którym możecie zaopatrzyć się w sery, tulipany oraz spróbować znanej, holenderskiej przekąski, jaką jest surowy, solony śledź. W poniedziałki plac także zamienia się w targ, tyle że o nieco uboższym asortymencie, bo ograniczającym się do odzieży. W mieście znajdziecie również sporo muzeów (najbardziej znanym jest muzeum poświęcone holenderskiemu malarzowi Fransowi Halsowi), jednak ja sobie je podarowałam – czas wolałam przeznaczyć na niespieszne spacery po ładnych, skąpanych w słońcu uliczkach (jedną z nich widzicie na dużym zdjęciu nad notką).
Sprawy praktyczne. Haarlem położony jest 20 kilometrów na zachód od Amsterdamu; pociągi ze stacji centralnej jeżdżą do Haarlemu co chwilę, a podróż trwa niecałe 20 minut. Grote Martk znajduje się około 500 metrów na południe od stacji Haarlem.
2. Zaanse Schans (Zaandam)
Wiatraki to chyba jedno z najbardziej popularnych skojarzeń, gdy mowa jest o Holandii (zapewne zaraz za marihuaną i legalną prostytucją). Jeśli czujecie wiatrakowy głód, wizyta w skansenie Zaanse Schans w miejscowości Zaandam definitywnie go zaspokoi. Znajdują się tutaj bowiem bardzo stare, ale nadal działające wiatraki, które można eksplorować do woli (za drobną opłatą). Każda z budowli ma swoje imię i funkcję – Gospodarz mieli gorczycę na musztardę, Kot – pigmenty na farby, a Kolorowa Kura i Poszukiwacz wytwarzają olej. Wszystko to można zobaczyć od podszewki na własne oczy.
Zaanse Schans to jednak nie tylko wiatraki; to także śliczne stare domy i przeróżne atrakcje w stylu czekoladowego laboratorium (gdzie dowiecie się, jak robiono czekoladę w XVII wieku), serowej farmy (gdzie poznacie proces produkcji holenderskich serów) czy też pracowni chodaków. Położony nad rzeką skansen jest miejscem niezwykle malowniczym, co dało się zauważyć nawet w strugach deszczu. Tak, pogoda nam wybitnie nie sprzyjała (eufemistycznie mówiąc), co razem z moim brakiem umiejętności fotograficznych, złożyło się na niezbyt ciekawe zdjęcia – nie dajcie się jednak zwieść, w Zaanse Schans jest naprawdę ładnie.
Sprawy praktyczne. Wstęp na teren skansenu jest darmowy, płacić trzeba jedynie za niektóre atrakcje (na przykład wiatraki i poświęcone tym budowlom Muzeum Zaans) oraz parking. W ostatnim przypadku sprawa jest poważna, gdyż w grę wchodzi 9 euro (samochód osobowy). Jeśli chcecie tego uniknąć, auto możecie zostawić po drugiej stronie rzeki. Do Zaanse Schans z Amsterdamu łatwo dostać się pociągiem, który jedzie w kierunku Alkmaaru (podróż trwa niecałe 20 minut). Stację Koog-Zaandijk (na której musicie wysiąść) od skansenu dzieli jeden kilometr.
3. Alkmaar
Alkmaar to kolejna miejscowość, którą zwiedzałam pod parasolem, walcząc jednocześnie z silnym wiatrem i być może to jest jednym z powodów, dla których nie wspominam tej przygody najlepiej. Innym powodem jest pewnie fakt, że nie dane było mi zobaczyć głównej atrakcji w tym ładnym mieście, czyli serowego targu. Targ odbywa się w piątki (od kwietnia do wczesnego września) i jest bardziej przedstawieniem, niż zwykłym miejscem do robienia serowych zakupów. Tradycja sprzedaży serów na rynku w Alkmaar sięga XVII wieku, i ku uciesze turystów, oprawa wydarzenia od tego czasu chyba nie uległa wielkim zmianom. Impreza rozpoczyna się o 10 rano (lepiej być na czas, bo trwa tylko dwie godziny), kiedy to sery wykładane są na placu, a następnie próbowane przez przedstawicieli poszczególnych cechów serowych i ważone na starej wadze. Wszyscy „aktorzy” ubrani są w tradycyjne białe stroje i kolorowe kapelusze (każdy cech ma swój kolor kapelusza). Ja niestety tego wszystkiego nie widziałam. Nie uważam bynajmniej, że moja wizyta w Alkmaar była pozbawiona sensu, bo nawet złośliwa pogoda nie była wstanie obedrzeć tego miasta z uroku. Ponadto w Alkmaar skosztowałam bardzo dobrych krokietów – sztandarowego produktu kuchni holenderskiej – w restauracji Granada znajdującej się tuż obok Grote Kerk. Inne atrakcje, które można zobaczyć w Alkmaar to Narodowe Muzeum Piwa oraz Muzeum Stedelijk (podobno znajduje się tam całkiem przyzwoita kolekcja obrazów).
Sprawy praktyczne. Podróż pociągiem z Amsterdamu do Alkmaar trwa około 45 minut; pociągi odjeżdżają często. □
Fajnie, że ktoś pokazał, że NL to nie tylko miasto stołeczne. Mieszkam bardzo blisko granicy z Holandią (jakieś 10 km) i myślę, że Twój wpis okaże się być dla mnie bardzo pomocny. Odnośnie Alkmaar i Narodowego Muzeum Piwa, to ja polecam Tobie na przyszłość odwiedzić niemiecki Dortmund, miasto które jest drugim w kolejności największym producentem piwa na świecie. Dodatkowo przy Browarze Dortmund znajduje się bardzo ciekawe muzeum przedstawiające całą historię producenta złotego trunku z tego miasta.
Holandia to chyba jeden z najbardziej 'bajkowych’ krajów świata. Wszystko takie małe, wiatraki i domki z piernika. Nic dodać nic ująć. I nawet deszcz i chmury pasują!
Amsterdam ostatnio zrobił się niesamowicie popularny wśród moich znajomych. Co chwilę słyszę, że albo ktoś tam jedzie, albo był… Aż ja zaczęłam interesować się tym zakątkiem Europy, jednak wiem, że w najbliższym czasie tam nie dotrę, jednak będę miała na uwadze Twój przewodnik i rady! 🙂 Na pewno będę musiała zobaczyć te kolorowe drewniane domki i mosty – są urocze!
Dobrze jest poczytać o miejscach niezwyczajnych. Zakładam, że niewiele turystów zapuszcza się w te okolice, a wyglądają przepięknie!
Zaasne Schans jest popularne wśród turystów, ale spore znaczenie na pewno mają pora roku i pogoda – podczas mojej wizyty w skansenie nie było wielu ludzi (lało i wiało).
Następnym razem kiedy będę w Amsterdamie na pewno wyjadę poza miasto!
Sery, rowery i deszcz. Wspaniała musi być Holandia!
Spędziłam 3 lata w Holandii, i wiem że ma wiele pięknych miejsc. Zawsze mam ochotę mówić ludziom: „omijajcie Amsterdam”…
Ty wiesz ze mam podobnie choc nadal tu mieszkam?
Mieszkam tak blisko, a jeszcze nigdy nie byłam! Błąd do naprawienia. Ciekawie i wyczerpujaco opisujesz i robisz piekne zdjęcia, pozdrawiam!